Pozwólcie dzieciom normalnie jeść

Dzień Dziecka to taki dzień w którym wszyscy przypominają sobie, że jest w nich odrobina dziecka. Jeśli rzeczywiście tak jest, to dlaczego duże dzieci zabraniają tym mniejszym normalnie jeść?

fot. Dan Gold
Od siedmiu lat obserwuję sobie dzieci. Są różne – niektóre spokojne, inne wybuchowe, jeszcze inne uśmiechnięte nawet, kiedy zabierze im się zabawkę. Ta różnorodność wydaje się naturalna – skoro dorośli nie są tacy sami, to dlaczego takie same mają być dzieci? Ale są momenty w których tej barwnej schedy wolimy nie zauważać i traktujemy ją niczym homogenizowany serek. 
Kiedy przychodzi pora posiłków okazuje się, że dzieci obowiązują trochę inne zasady niż dorosłych siedzących przy stole. Przy stole dzieci stają się jak ten serek – odpowiednio zmielone i traktowane jak zupełnie inny od dorosłych twór. Dziecko przy stole odzywać się nie powinno, bo przecież „nie mówi się z pełną buzią”. To nic, że rodzice, wujkowie, kuzyni i ciotki trajkoczą przy stole. To nic, że na tym polegają w Polsce święta – na siedzeniu przy stole, przeżuwaniu kotleta czy zimnych nóżek i opowiadaniu po raz setny anegdoty o wuju, który zapomniał kluczy. Dzieci przy stole odzywać się za bardzo nie powinny, bo przecież kraczące ptaki i szczekające psy… Szczególnie mocno widać to w szkole i przedszkolu. Cisza na stołówce budzi moje najgorsze podejrzenia – przecież nawet w barze mlecznym rozmawiają ze sobą nieznajomi, którzy przypadkowo usiedli przy jednym stoliku i wspólnie delektują się kluseczkami i kotlecikami. 
Dzieci też, w przeciwieństwie do dorosłych, swoje posiłki powinny zjadać stosunkowo szybko. Ot takie niewinne – „jak będziecie się guzdrać to nie pójdziemy na plac zabaw” skutecznie zamienia dziecko w młodego pelikana połykającego wielkie gryzy jedzenia. My, dorośli, szybko posiłków nie jemy, bo to niezdrowe dla żołądka. No i niech ktoś śmie nas terroryzować przy stole! Nie ma za to żadnego problemu w poganianiu dzieci.  
Może być tak chociaż przez jeden dzień potraktować dzieci normalnie? Jak siebie samych? Pozwolić im przy jedzeniu poopowiadać, pośmiać się, ponarzekać i trochę pokłócić? Może ich nie poganiać tylko pozwolić im spokojnie zjeść? Może pozwolić im wymieszać te ziemniaczki z surówką na jednolitą papkę, skoro tak im bardziej smakuje? I spokojnie przyjąć to, że mogą czegoś nie lubić? Przecież bakłażan się nie obrazi jak usłyszy, że jest niedobry. A pomidorom nie będzie przyjemniej od tego, że mały człowiek będzie chciał ich zjeść 3 kilo na raz. Bo, że rączki trzymamy na stole, to rozumiem, ale że język zawsze za zębami, to tego już nie. 

Powiązane posty

Co zjeść w Białymstoku

Co zjeść w Białymstoku

Białystok to miasto naszego dzieciństwa i darzymy je szczególnym sentymentem. To przecież stolica babki i kiszki ziemniaczanej, orzeźwiającej buzy z kaszy jaglanej. To miejsce w którym ser koryciński jadło się zanim stał się hipsterskim wszędobylskim serem naszpikowanym ziołami prowansalskimi czy suszonymi pomidorami dla podbicia ceny. […]

Jak gotować i piec z amerykańskich przepisów?

Jak gotować i piec z amerykańskich przepisów?

Amerykańskie strony internetowe i blogi to niesamowita kopalnia kulinarnych inspiracji. Mieszkając w USA zauważyliśmy, że ich podstawowe produkty spożywcze są nieco inne niż polskie. Po powrocie próbowaliśmy odtwarzać nasze ulubione smaki, ale nie było to takie proste. Nasze rodzime produkty spożywcze zachowują się nieco inaczej. […]



2 komentarze “Pozwólcie dzieciom normalnie jeść”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *


page.php