Powidła mandarynkowe z jabłkami

Ciąg dalszy łamania stereotypu, że przetwory robi się tylko latem i wczesną jesienią. I ciąg dalszy zamykania cytrusów w słoikach. Były pomarańcze i cytryny. Tym razem przyszła kolej na mandarynki. Inspiracją był przepis Macieja Kuronia na powidła mandarynkowe. Powidła – bo ich konsystencję miały gwarantować jabłka. Przepis ukazał się w książeczce z przetworami z owoców, która swego czasu była dołączona do Gazety Wyborczej. I może nawet nasz przepis byłby identyczny z przepisem Kuronia, gdyby nie to, że A. zarzucił w międzyczasie książeczkę swoimi papierami i nie mógł jej znaleźć. Improwizacja okazała się jednak bardzo udana. Mandarynki świetnie współgrają z jabłkami – powidła są delikatne w smaku, aromatyczne i mają jasny, słoneczny kolor. Miejmy nadzieję, że ten smak i aromat uda się przechować w słoikach przez kilka miesięcy… Swoją drogą, zadziwiające, że o tej porze roku w Polsce jabłka kosztują prawie tyle samo co mandarynki…


Czas przygotowania: 40 minut
Czas gotowania: ok. 3 godzin

Składniki:
3 kg mandarynek
1 kg jabłek, najlepiej winnych
3 cytryny
70 dag cukru
6 goździków
1 łyżeczka cynamonu

Mandarynki, jabłka i cytryny dokładnie myjemy. Pięciu mandarynkom dodatkowo szorujemy dokładnie skórki, kroimy je i wrzucamy do garnka razem z pokrojonym miąższem (myśmy kroili każdą mandarynkę na 3-4 półplastry). Jabłka i pozostałe mandarynki obieramy ze skórek, kroimy, wyrzucamy pestki i wrzucamy do garnka. Zalewamy wszystko sokiem wyciśniętym z cytryn, dwoma szklankami wody, dodajemy goździki (najlepiej drobno potłuczone) i rozgotowujemy. Gdy owoce puszczą sok, a jabłka zaczną się rozpadać, dosypujemy cynamon i cukier – początkowo pół kilograma, resztę pozostawmy w rezerwie gdyby powidła trzeba było dosłodzić. I gotujemy dalej. Po ok. pół godziny zawartość garnka trzeba przetrzeć przez sito albo zblendować (my wybraliśmy to drugie). Trzeba się bowiem w jakiś skuteczny sposób pozbyć mandarynkowych błonek. Przecierając powidła pozbywamy się ich definitywnie, blendując – pozwalamy im zostać, choć w zmienionej postaci…
Powidła gotujemy aż osiągną właściwą, gęstą konsystencję. Im dłużej gotujemy, tym częściej mieszamy, bo mogą przywierać do dna garnka. Gorące powidła pakujemy do wyparzonych słoików i szczelnie zamykamy. 
Prawie nigdy zawartość garnka nie wchodzi idealnie do przygotowanych słoików, zawsze zostaje choć trochę powideł, za mało żeby „rozpocząć” nowy słoik. Dla nas to zawsze porcja na pierwszą próbę –  w tym przypadku polecamy do towarzystwa świeżą bułkę z twarogiem. Smakuje wyśmienicie!

Powiązane posty

Racuchy drożdżowe

Racuchy drożdżowe

Racuchy vel placki drożdżowe mają specjalne miejsce wśród placków. W moim rodzinnym domu jest nawet specjalny aluminiowy garnuszek z bardzo pogiętym dnem, który służy wyłącznie do wyrabiania ciasta na racuchy (i czasem do ciasta naleśnikowego). Moja mama zawsze opiera ten garnuszek o swoje biodro, obejmuje […]

Czekoladowy tort z Maltesers

Czekoladowy tort z Maltesers

Bardzo czekoladowy biszkopt, krem czekoladowy, nalewka wiśniowa, draże Maltesers i chrupiące wafelki Kit Kat – czy to brzmi wystarczająco czekoladowo? Oto przepis na rewelacyjny i całkiem prosty tort czekoladowy, który wygląda naprawdę uroczo. Cała dekoracja składa się z gotowych elementów, słodyczy dobrze znanych ze sklepowych […]



Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *


page.php